Tekst w oryginalne: Alicja Pasquarelli
Beta-reader: Lagusiak
Diego’s POV
Lara ma raka. Kilka tygodni temu lekarze stwierdzili u niej guza żołądka, a teraz zmiany rakowe są w całym jej drobnym organizmie. Lekarze nie dają jej szans, poddali się. Cholera, chodzi o ludzkie życie, jak można mówić, że został jej miesiąc?
- Chciała sie z tobą pożegnać. Nie pozwolili jej na podróż, ale ona... Wiesz jaka ona jest uparta.
- Tak. Ja wiem, Diego. - Wbił wzrok w podłogę.
- Nie wiem co mam powiedzieć, jeszcze do mnie nie dotarło i...
Ludmila’s POV
Oboje mieli łzy w oczach, dla nich Lara była kimś więcej niż przyjaciółką, więcej niż zwykłą osobą. Kocham cię, Federico i spróbuję ci pomóc , przyrzekłam sobie w myślach. Nie mogłam patrzeć na ich smutne miny, na ich płacz. Oni nie byli, nie są, nie będą warci tego wszystkiego...
Zadzwonił telefon, a Diego bez słowa spojrzał na wyświetlacz i udał się na korytarz. Podeszłam do Fede i sie w niego wtuliłam - chciałam aby, poczuł moją miłość i troskę do niego. Nic innego nie przyszło mi do głowy. Nie umiałam ratować ludzi.
- Federico, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Wzięłam głęboki wdech, próbując opanować oddech. - Wszystko się ułoży, rozumiesz?! Rozumiesz?! Patrz na mnie, kiedy mówię! - wrzasnęłam, szarpiąc go za koszulę. Nigdy nie byłam bardziej bezradna - mogłam jedynie przytulić się do Włocha.
- Ludmila - westchnął, obejmując mnie ramieniem. - Dziękuję za to ze jesteś. I wspierasz mnie, to wile dla mnie znaczy.
- Zawsze będę, bo cię kocham.
Najgorsza była świadomość, że to nie była prawda - Lara też kochała Diego, a jednak przeciekała mu przez palce. Ani on, ani ona, ani nawet lekarze nie umieli tego powstrzymać, to było straszne. To, że pewnego razu, któreś z nas usłyszy te słowa po raz ostatni:
- Ja ciebie też.
Violetta’s POV
- León, chodźmy na spacer - zaproponowałam. - Za godzinę mamy próbę, zdążymy, no chodź. - Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy do parku, a gdy szliśmy, nasze palce były razem splecione. Czułam że coś go trapi, ale ja sie dowiem o co chodzi.
- León, co sie stało? Jesteś dziś jakiś spięty.
- Nie wiem, tak sobie rozmyślam, jak to będzie po koncercie. Ty wrócisz do Argentyny, ja do Meksyku... Viola, co będzie z nami? - odwróciłam się i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- León... Przetrwamy, kochamy się i będziemy razem na zawsze, choćby miał być koniec świata, rozumiesz? Kocham cię.
- Pocałowałam go.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- Kocham się, wiesz, mała?
- Ja ciebie też - powiedziałam, a León mnie objął ramieniem i tak wtuleni przemierzaliśmy alejki parku.
Diego's POV
*rozmowa telefoniczna*
- Tak, to ja - powiedziałem zdenerwowany, przełykając zalegającą w gardle ślinę. - Pani Lara Baroni jest u nas, w szpitalu przy ulicy Campo di’Fiori. Zasłabła na ulicy, ale wszystko jest już w porządku. Miała przy sobie pana numer.
Zdębiałem. Moja Lara jest w szpitalu?
- W którym konkretnie? - Cały drżałem.
- Grassi, przy Campo di’Fiori - powtórzył.
- Dziękuję, zaraz będę. - Rozłączyłem się i pobiegłem do salonu, gdzie byli Fede i Ludka. Od razu zacząłem mówić:
- Dzwoniła do mnie pielęgniarka, powiedziała, że Lara jest w szpitalu i miała lekkie omdlenie, Boże, przecież przy nowotworze omdlenie nie może być lekkie, może właśnie umiera - mówiłem na jednym wdechu, próbując opanować łzy, które cisnęły mi się do oczu. Gubiłem się we własnej wypowiedzi, nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć.
- Di’Fiori, gdzie to jest, Federico? Nie wiem, gdzie to jest, gdzie jest? Fede, błagam, zawieź mnie!
- Nie ma problemu. - Wstał z kanapy i podszedł pod drzwi, szukając kluczy.
Wyszliśmy, a Ludmila trzęsącymi się z nerwów dłońmi, zamykała zamek. Ruszyliśmy w trójkę pod szpital - nawet nie wiem, ile na godzinę jechaliśmy. Jednego byłem pewny - za wolno.
------------------------------------------
Dawno mnie nie było, a rozdział jest tylko dzięki Marcie. Dzięki za pomoc.
Czytajcie, komentujcie. Mam nadzieje, że wam się spodoba.
jestem !
OdpowiedzUsuńbardzo fajne
chociaż smutno mi że Lara umiera
ale takie życie
lu przyrzeka Fede wierność chociaż boi się że ne wypełni obietnicy
czkam na next
Bardzo dziekuje za komentarz :)
UsuńSuper ��
OdpowiedzUsuń