sobota, 12 września 2015

Rozdział 9 "Chora"

    "Bez cierpienia, nie zrozumie
się szczęścia"
                       Fiodor Dostojewski



                                                                   <Fede>


Leże sobie właśnie w mojej sypialni z ósmym cudem świata. Moja kochana Lu, śpi obok mnie. Wczorajsza randka była magiczna. Jesteśmy już dziś trzeci dzień ze sobą i nic bym nie zmienił.
  Nagle poczułem szturchniecie ręki. To Lu się budzi.
- Cześć kochanie, jak się spało? - pytam pierwszy.
- Mmmm cześć. Dobrze w tak miły towarzystwie mogłabym spać codziennie. - Mruczała mi nad  uchem, przeciągając się i dając mi całusa w usta. Przytuliłem ją a ona się we mnie wtuliła.
- To jak zaczynamy tak mile zaczęty dzień?
-Hmmm poleżymy sobie, poleniuchujemy a później pójdziemy na próbę. Co ty na to?
- Kuszące... - Popatrzyłem na nią z uśmiechem.
- To jak?
- Zgadzam się. Leniuchujemy!
Wstała z łóżka, ubrała kapcie i zaczęła mnie nawalać poduszką. Oczywiście odpłaciłem się tym samym.


                                            < Viola>

Jesteśmy z Leonem w restauracji. Zmówiliśmy sobie po śniadaniu i pałaszujemy posiłki. Zapomniałam dodać, że od wczoraj jesteśmy razem. Leon jest taki kochany. Mamy plan, żeby przez ten czas zamieszkać z Leonem w jego pokoju hotelowym, ale nie wiem co na to Fede i moi rodzice. To, że jestem pełnoletnia nie oznacza, że mój tatuś na wszystko przymknie  oko.



                                                                 < Ludmi>

Ganialiśmy się po cały, domu. Jak dzieci! Fede to taki duże dziecko, które kocham. Między krzykami a śmiechem usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Fede stój!- krzyknęłam .- Słyszysz?
-Ale co? - Nasłuchiwał.
- Ktoś się dobija do drzwi. Leć otwórz.
- Dobra to ja lecę a ty tu poczekaj.

Odwrócił się do mnie na pięcie i pobiegł do drzwi. Jestem ciekawa kto to może być, nie tylko z czystej ciekawości, ale kto składa wizyty tak wcześnie rano.


                                                                  < Diego>


Lara wczoraj wyjechała z domu. Nie chciałem jej puścić samej, ale się uparła. Nie dawno okazało się, że jest chora. Ma raka i został jej miesiąc życia, Przyleciała tu do BA, do swojego starego przyjaciela aby się z nim pożegnać. Od wczoraj nie odbiera moich telefonów. Martwię się. Na szczęście zostawiła mi jego adres, pod którym właśnie stoję. Boje się, że nikt mi nie odtworzy i jej nie znajdę, a jej się coś stanie i więcej jej nie zobaczę. Może to się wydawać trochę dziwne, ale dla mnie ten miesiąc to dużo.

    Pukam już do tych drzwi od jakiś dobrych dziesięciu minut i nikt nie raczy  mi otworzyć. Słyszę jakieś krzyki w domu i wiem, że ktoś tam jest ale nikt nie otwiera. Zrezygnowany zacząłem schodzić po schodach.
- Przepraszam pan do mnie? - Usłyszałem wołanie za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem tą samą osobę, którą Lara mi pokazywała na fotografiach.
- Dzień dobry. Pan to Federico Pasquarelli? - Zadałem nie pewnie pytanie. Byłem bardzo zestresowany.
- Tak a pan jest?
-Diego Dominguez, chłopak Lary. Miała do pana przyjechać, szukam jej bo jest chora. Ma raka, lekarze mówią, że został jej miesiąc życia i od wczoraj nie miałem z nią kontaktu. Chciała się z panem pożegnać.  Błagam niech pan mi pomoże. - Powiedziałem, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.

       Widziałem, że na twarzy tego faceta pojawiło się zdziwienie i ból. Wiem od Lary, że kiedyś bardzo byli ze sobą zżyci.



                                                                     <Fede>
 Nie wiem co powiedzieć. Lara moja przyjaciółka ma tylko 23 lata i jest śmiertelnie chora. Przyleciała tyle kilometrów, żeby się ze mną pożegnać. Nie mogę w to uwierzyć.

- Proszę, niech pan wejdzie. - Wskazałem gestem ręki na drzwi, tylko tyle byłem w stanie wypowiedzieć. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Skoro ja się tak czuje to jak czuje się jej chłopak.
- Może tak przejdziemy na ty? - Zaproponował.
- Tak, Federico.- Podałem rękę.
- Diego. - Uścisnął i weszliśmy od środka. Czeka nas długa rozmowa, a ten dzień miał być tak piękny.




________________________________
Cóż dużo mówić. Mam nadzieje, że się spodoba.
Przepraszam za OS na zmówienie, ale nie wyrabiam się i pojawią się one w późniejszym czasie.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow chyba twoj najkrotszy opierdzil na tym blogu.
    Dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, i o to jestem :)
    Podoba mi się sam pomysł bo nie pokazuje życia pełnego szczęścia i bezstroski
    Jestem ciekaw pomysłu
    Dziękuje za twoj komentarz i czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń