niedziela, 6 września 2015

Rozdział 8 "Pierwsza randka"


                                           
                                                                             <Lara>


Nie wiedziałam, że jeszcze go spotkam. Przyjechałam razem z klasą dać tu koncert, a tu patrze Federico idzie z jakas dziewczyna.
Federico to moja stara, nie odwzajemniona miłość z gimnazjum. Oboje dawno się nie widzieliśmy. Obecnie mam  chłopaka we Francji i moje uczucie  co do Fede nie wróciło z czego się cieszę, bo jak widzę on ma piękną dziewczynę. Fajnie, że mu się układa.  Zostaliśmy na etapie naszej znajomości jako przyjaciele, choć nie do końca, ponieważ zawsze się do  niego " kleiłam". Ale już mi przeszło. Widzę, że on chyba nie chcę mnie tu widzieć, bo pryspieszył kroku. Ale ja się nie poddaje. Nie jestem już tą dziewczynką, którą byłam kiedyś.


                                                                   <Ludmila>

- Fede kto to? - spytałam. Byłam bardzo ciekawa co mi odpowie. Ta dziewczyna cały czas krzyczała jego imię, a on co? Odwrócił się i przyspieszył kroku. Zresztą ona także.
- Nikt ważny. Chodz my - powiedział wkurzony. Wiedziałam już, że coś jest nie tak.
    Myślałam kto to może być, ale nic sensownego nie wymyśliłam.  Poczułam szarpnięcie, odwróciłam się i zobaczyłam tą dziewczynę koło nas.

                                     
                 
                                                                  <Fede>

 Kurde co ona tu robi. Nie widzieliśmy się pięć lat, a teraz kiedy jestem szczęśliwy z Lu ona się zjawia.  Jestem wkurzony i  to na maksa, nie chcę, żeby zniszczyła mój związek z Lu.

- Fede czemu uciekasz? - spytała, łapiąc mnie i Lu za ramię.
- Czego chcesz? - odpowiedziałem wkurzony.
- Co tak ostro, przecież się przyjaźnimy. Spokojnie już nic nie będę robić. Widzę, że masz dziewczynę, a po za tym już się dawno odkochałam. Mam chłopaka.

   Kurcze a może jednak. Przecież ma chłopaka, ja mam Lu. Chyba możemy porozmawiać jak przyjaciele?

- Fede powiesz mi kto to jest? - powiedziała Lu. A no tak ona nie wie o co chodzi.
- Lu to jest Lara, Lara to jest Lu. - Przedstawiłem dziewczyny, ruchem ręki.
- Cześć Lu. Widzę, że komuś się poszczęściło - powiedziała Lara i dziewczyny uścisnęły sobie ręce na powitanie.
- Cześć. Dobra ale nadal nie wiem kim jesteś? - spytała już trochę zdenerwowana Lu.
- Dobra, Lu to jest moja przyjaciółka z gimnazjum, która kiedyś się we mnie bujała, ale teraz już nic nie ma. Nie widzieliśmy się pięć lat. - Postanowiłem zająć tym razem ja głos.

        Wiem, że Lu nad czymś myśli, mam nadzieje, że nie będzie zła. Ja sam jestem w szoku, że koło nas stoi Lara.

- Na pewno tylko przyjaciele? - spytała dla pewności.
- Tak. Kocham tylko ciebie. Choć. - Rozłożyłem ramiona, w które wtuliła się Lu.
- To co może kawa? - zaproponowała Lara.
- Jasne chodźmy.

                 
                                                                        < Ludmila>

 - To jak się poznaliście? - spytała Lara, już przy stoliku w kawiarni.
- Fede jest kuzynem mojej przyjaciółki. Przyjechał do niej na wakacje - powiedziałam i cmoknęłam Fede w usta.
- Pięknie razem wyglądacie. - Skomplementowała Lara.
- Dziękujemy - powiedział Fede.

   Rozmawialiśmy jeszcze z jakąś godzinkę. Wypiliśmy kawę i Fede z Larą powspominali stare czasy. Trochę dziwne się czułam, ale humor podbudowała mi  myśl o wieczornej randce. Już się nie mogę doczekać.

- Dobra kochani ja spadam. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy, prawda Lu? - spytała Lara wstając z krzesełka i zabierając swoje rzeczy.
- No pewnie. - Uśmiechnęłam się.
- To co do zobaczenia.
- Do zobaczenia. Miło było spędzić z tobą czas.
- Pa. - Pomachała nam jeszcze na pożegnanie i znikła za drzwiami kawiarni.


- To co jedziemy?- spytał mój chłopak.
- Z tobą, zawsze.

   Wzięliśmy jeszcze  nasze rzeczy i ruszyliśmy samochodem pod dom. Ja poszłam się ogarnąć a Fede uszykować balkon. Deklaracja to deklaracja.




                                                           < Fede>


Kurcze na złość nie mam serwetek. Ale wtopa! Kurde no!  O są. Cały czas były w salonie w komodzie, a ja głupi szukałem w kuchni. Jest skończyłem. Stół i spaghetti był gotowy. A ja pobiegłem ubrać koszule i eleganckie spodnie.
       Ułożyłem jeszcze grzywkę, spryskałem moim ulubionym lakierem i zszedłem na dół.
 Lu jeszcze nie było więc pogasiłem wszystkie światła i zapaliłem świeczki w całym domu.
No ślicznie mi to wyszło. Pochwaliłem się widząc efekt.

Spojrzałem na zegarek i w tym  momencie po schodach zeszła moja ukochana. Jest taka śliczna. Czerwona sukienka, czarne szpilki, krwista czerwona szminka, rozpuszczone blond loki.

 - Ślicznie wygładasz kochanie.
- Ty też niczego sobie. - Pocałowała mnie namiętnie w usta. A ja pogłębiłem   pocałunek.

- To co gotowa na pierwszą randkę?
- Prowadź.

Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem na balkon. Mam nadzieje, że jej się spodoba.



                                                                   < Lu>

 To jest niesamowite. Okrągły stół z białym obrusem.  W całym domu pozapalane świeczki. Czerwone kwiaty na stole w wazonie. Wokół po rozsypywane płatki róż. Na niebie milion świecących gwiazd. Po prostu magicznie. Wzruszyłam się, to wszystko przygotował dla mnie. Jest taki kochany.

- Dziękuje - powiedziałam i wtuliłam się w mojego misia.
- Kocham Cię.
- A ja ciebie. - Fede złączył nasze usta w magicznym pocałunku.


_________________________________
 No To kochani jestem. Trochę długo mi to zajęło, ale pierwszy tydzień w nowej szkole, był wyczerpujący.
Mam nadzieje, że to " coś" wam się spodoba.

.


2 komentarze:

  1. Przyjechałam razem z klasą dać tu koncert, a tu patrze Federico.
    No co ja PACZE, jednym słowem. Z księżyca tak zeskoczył i stanął.

    Federico to moja stara, nie odwzajemniona miłość z gimnazjum. Oboje dawno się nie widzieliśmy. Obecnie ma chłopaka we Francji,
    *nieodwzajemniona.
    Ze zdania wynika, że Federico ma chłopaka we Francji, Luśkę we Włoszech i pewnie jeszcze jakąś Hadżidżę/Abrahama w Izraelu. Biseksualny?

    bo pryspieszył kroku. Ale ja się nie poddaje.
    Co zrobił?
    *poddaję
    Zdania pojedyncze. Bardzo szaleją. Żal.
    I totalnie nie ma obsesji, no skąd?

    Choć my - powiedział wkurzony.
    *chodźmy.

    Kurde co ona tu robi. No kurde nie widzieliśmy się pięć lat, a teraz kiedy jestem szczęśliwy z Lu ona się zjawia. Jestem wkurzony i to na maksa, nie chcę, żeby zniszczyła mój związek z Lu.
    Po pierwsze to 'kurde' to jakieś dziwne. Po drugie - gratuluję podejścia - spotykasz starą znajomą, co robisz?
    a) mówisz 'cześć' po czym odbywasz nudną gadkę i udajesz, że nie było sprawy
    b) proponujesz wypad na kawę
    c) stwierdzasz, że jest chora psychicznie i zachowujesz się jak kocica z rują

    Widzę, że komuś się poszczęściło.
    I dzika kropka.

    Choć.
    Na jutro dwa tysiące razy w zeszycie w kratkę odmień mi czasownik 'chodzić' w trybie rozkazującym.

    Stół i spaghetti był gotowy.
    To spaghetti, psze pani. Było.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham te twoje komcie. Dziekuje za opieprz i poprawie bledy.

    OdpowiedzUsuń